2015-05-11 23:02

309.Czekanie na elity

Myślę, że Pan Maciej Borsa, Prezes OK TUP,  który nieopatrznie (dla siebie) zabrał kilkakrotnie głos na tym portalu, wybaczy mi, że po raz kolejny uczynię jego wypowiedzi przedmiotem moich refleksji. Tym razem zacznę ewangelicznie: „Z obfitości serca usta mówią” (Mt12, 34) – zakładam bowiem, że wypowiedzi te nie są pustym erystycznym chwytem a odzwierciedlają w pełni poglądy Pana Borsy na poruszane tu tematy.

Z tym zakładaniem tak naprawdę mam problem, bo wcale nie jestem pewny jak jest w rzeczywistości z poglądami mojego Interlokutora, ale jestem zmuszony przyjąć na początek jakiś  punkt odniesienia, aby zmierzyć się z wypowiedzią Pana Macieja Borsy na temat nowopowstałych stowarzyszeń urbanistów (dyskusja pod notką: „Pożegnanie urbanistów z "zawodem zaufania publicznego"):

 (…) A może jesteśmy świadkami wyłonienia się właśnie tych "elit", które potrafią to zrobić, uwolnione od balastu wewnętrznych przeciwników, organizacyjnej "szarzyzny", "pogoni za mamoną" i "tumiwisizmu"? Przypuszczam, że inicjatorzy tych organizacji w dużej mierze właśnie tak uważają... Trudno z tym dyskutować, trudno zweryfikować, poznamy po efektach. Czyli niedługo sami zobaczymy...(…)

Alternatywą byłoby przekonanie, że wszystkie te kadłubkowe stowarzyszenia są kontynuacją nieudolnej "obrony Izby", tylko że już w już zupełnie zatomizowanej formie. Obrony przegranych racji podejmują się niedobitki, jak w końcowej fazie każdej wojny. A że obrona była nieudolna bo wychodziła ze złych założeń - o tym i Pan i ja pisaliśmy w innych miejscach, od paru lat. Ja nawet miałem okazję wygłaszać ten pogląd na Krajowym Zjeździe Izby - nie zjednało mi to jednak słuchaczy. W tym środowisku tego typu głos był raczej egzotyczny. (…) 

Szanowny Panie Prezesie, przede wszystkim całkowicie błędnie odczytał Pan przesłanie całej mojej portalowej działalności – NIGDY nie uważałem Izby Urbanistów za trafiony pomysł, z tego też powodu nie widziałem powodu, dla którego ten twór należało bronić przed likwidacją. Z tego samego powodu nie mogły mnie interesować i nie interesowały takie kwestie jak: (nie)udolność i (nie)trafność obrony przed likwidacją, prowadzonej przez tę strukturę czy "obrona przegranych racji".

Jeśli w jakichkolwiek kwestiach izbowych zabierałem rzeczywiście głos (konsekwentnie i do końca), to było to moje głębokie przeświadczenie o istnieniu tylko jednej "izbowej racji”: że Izba Urbanistów to struktura organizacyjna służąca wyłącznie reglamentacji resztek planistycznych zleceń dla zamkniętego (dosłownie i w przenośni) kręgu już zarejestrowanych urbanistów przy jednoczesnym blokowaniu wszelkimi sposobami i do końca, dostępu do tego kręgu nowych urbanistów.

Jak więc Pan widzi, nie pisaliśmy od lat O TYM SAMYM – a wręcz przeciwnie, byłem jedyną osobą, która publicznie (pod własnym nazwiskiem) przez ostatnich sześć lat pisała wprost i tak krytycznie na temat Izby Urbanistów. Był tylko jeden kontr-urbanista.

A Pan? Nawet dzisiaj uważa Pan, że „chcieliśmy dobrze, niestety, wyszło jak zwykle” bo „nieudolność” bo „złe założenia” itp.- i wierzy Pan w istnienie "elit" wśród tych, byłych już, obrońców IU, elit, które jeśli tylko uwolnią się od balastu wewnętrznych przeciwników, organizacyjnej "szarzyzny", "pogoni za mamoną" i "tumiwisizmu" potrafią zadbać o lepszą przyszłość (jakość) zawodu urbanisty.

Niestety, nie podzielam Pańskiego (ostrożnego) optymizmu w powyższej sprawie – nie wierzę w istnienie w tym środowisku (tj. urbanistów) w istnienie jakichkolwiek "elit", a ponadto gotowych do troski o przyszłość tego zawodu. „Niemożliwe” stało się faktem – nie ma i nie będzie niczego.

Amicus Plato, sed magis amica veritas.

—————

Powrót


Skomentuj

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz








 


   PUBLIKACJE PORTALU