116. Partycypować - jak to łatwo powiedzieć
Kochać - jak to łatwo powiedzieć
Kochać - to nie pytać o nic…
…śpiewał przed laty Piotr Szczepanik.
Sadząc po karierze, jaką zrobiło w ostatnich latach słowo „partycypacja”, szczególnie ta w planowaniu przestrzennym, można by powiedzieć „Szczepanikiem”:
Partycypować - jak to łatwo powiedzieć
Partycypować - to nie pytać o nic…
Dobry początek na „cover”, tyle tylko, że w wersji „samorządowej” (i mam tu na myśli nie tylko samorządy gminne).
O polskim modelu partycypacji pisałem już wielokrotnie – aby nie narazić się na zarzut krytykanctwa zaproponowałem nawet konkretne rozwiązania prawne przywracające partycypacji właściwy wymiar i sens (projekt ustawy prawo rozwoju przestrzennego):
„Kontrurbanista to propozycja pomocy i wzmocnienia merytorycznego oraz prawnego strony społecznej – obecnie słabszego uczestnika procedur planistycznych.
W dotychczasowych „procedurach partycypacyjnych” strona społeczna jest w materii planistyczno-prawnej bezradną, bezsilną i niekompetentną.
Jak już wielokrotnie o tym pisałem, w procesie tworzenia planu miejscowego występuje rażąca nierówność stron.
Nierówność taka to niezwykle słaba podstawa dla szukania rozsądnych merytorycznych kompromisów i marna szansa na uzyskanie planistycznego konsensusu a w konsekwencji dobrego planu miejscowego.”
Ale okazuje się, że nawet dzisiaj, w ramach obowiązującego prawa, jeśli się chce, to można działać „kontrurbanistycznie”.
Oto przykład
Z ostatniej chwili:
Projekt: MOJA AGLOMERACJA. MOJA PRZESTRZEŃ
wyróżniony w konkursie Wojewody Podlaskiego!
P.S.: Będąc "zamieszanym" w warstwę merytoryczną tego projektu czuję się również wyróżniony.
—————