2013-12-06 22:06

214. Polowanie na (planistyczne) czarownice

Przed ponad rokiem, w artykule  The Day After napisałem m.in.:

W ocenie „deregulatorów”: „obecni” (profesjonalni) urbaniści nie są niezbędni, otwarcie zawodu nie spowoduje chaosu przestrzennego, całkowita deregulacja przyniesie bezdyskusyjne korzyści.

(…) Niewątpliwie sytuacja obecna jest dla urbanistów ekstremalna - po raz pierwszy zakwestionowano w takim zakresie sens istnienia planowania przestrzennego.

Od momentu publikacji projektu „fala” różnych form sprzeciwu wzbiera na sile. Przedstawiane przy tej okazji argumenty mają jeden wspólny mianownik, sprowadzający się do kwestionowania wyników rządowych analiz: my urbaniści (profesjonalni) jesteśmy niezbędni – bez nas nastąpi totalny chaos przestrzenny – „deregulacja” przyniesie wyłącznie olbrzymie straty!

Komentując zaś wypowiedź jednego z Internautów pod tym artykułem  stwierdziłem:

Planiści z wielkim upodobaniem definiują swoją profesję jako interdyscyplinarną, co przynajmniej teoretycznie sytuuje ich w grupie zawodów takich jak np. neurochirurdzy. Ale obawiam się, że dla dużej części planistów, to ocena zbyt uprzejma. Myślę, że zbyt łatwo rozgrzeszamy „specjalistów od przestrzeni” z ich, niestety, dość częstej niekompetencji. Zresztą sami sobie tych „rozgrzeszeń” też nie skąpią, przy każdej nadarzającej się okazji przekonując, że całe zło w przestrzeni to „wszyscy pozostali” - mieszkańcy, samorządy, wojewodowie, sądy itp. (…)

„Deregulacyjne” protesty to kolejne, zbiorowe „rozgrzeszanie się” tego środowiska. Szkoda, bo z taką „autooceną” trudno będzie przywrócić w społeczeństwie wiarygodność zawodu urbanisty a tym bardziej status zawodu zaufania publicznego.

Pisząc wtedy te słowa byłem głęboko przekonany, że nic więcej (nic gorszego), ponad dotychczasowe „działania” w temacie „deregulacyjnego rozgrzeszania się” środowiska urbanistów, już się nie wydarzy.

O święta (moja) naiwności!

Od kilkunastu dni jesteśmy świadkami kolejnego antyderegulacyjnego „mocnego uderzenia” – zdemaskowano kolejnego „winowajcę” i dołączono uroczyście do grona dotychczas zidentyfikowanych i ujawnionych „odpowiedzialnych za całe zło w polskiej przestrzeni”, tj.: mieszkańców, samorządów, wojewodów, sądów, ustawodawców, itp.

Oto ów winowajca, a raczej owi winowajcy (niestety, jest ich wielu):

to urbaniści IU nie posiadający ministerialnych uprawnień urbanistycznych!

Będą stosy?

Pytam w imieniu czarownic.

—————

Powrót


Skomentuj

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz





Ankieta

Oceń artykuł

bardzo interesujący (8)
38%

interesujący (3)
14%

nie mam zdania (6)
29%

nieinteresujący (4)
19%

Całkowita liczba głosów: 21





 


   PUBLIKACJE PORTALU