319.Polska - planistyczny „no man's land” w sercu Europy
Dokładnie przed pięcioma laty, w czerwcu 2010 r. w notce Milczenie urbanistów - wyższa forma aktywności? napisałem:
Brak zaangażowania i udziału zdecydowanej większości uprawnionych urbanistów w debacie publicznej na temat aktualnego stanu planowania przestrzennego w Polsce, konieczności oraz sposobów i kierunków systemowych zmian w tym zakresie jest powszechnie i wyraźnie zauważalny. Czy jest to nieobecność wymuszona czynnikami zewnętrznymi czy raczej postawa „z wyboru”? Jakie są przyczyny tego niepokojącego zjawiska?
W dyskusji pod notką jeden z dyskutantów (nb urbanista) stwierdził, co następuje:
(…) Przeciętny urbanista jednak po to wybiera organy samorządu zawodowego aby one wyrażały w jego imieniu określone stanowiska, przez co może się czuć wytłumaczony z własnego braku zaangażowania w debacie. Jednak w żadnym wypadku nie są z tego obowiązku zwolnieni urbaniści, którzy pełnią określone funkcje w samorządzie zawodowym, w szczególności członkowie rad okręgowych i krajowych (…).
W odpowiedzi wyraziłem pogląd, który po pięciu latach uważam w dalszym ciągu za boleśnie aktualny:
Myślę, że scedowanie na organy statutowe Izby prawa do własnego głosu i do wyrażania własnych poglądów trochę dyskwalifikuje profesjonalizm takich urbanistów. Osobiście traktuję zestawienie "przeciętny urbanista" jako klasyczny oksymoron. Moim zdaniem istotą zawodu urbanisty jest jego szeroko rozumiana wszechstronność: nie tylko warsztatowa ale także intelektualna. Jeśli sedno pracy urbanisty to tworzenie prawa kształtującego przestrzeń będącą miejscem wszelkiej ludzkiej aktywności, jej oprawą a częstokroć także inspiracją to nie może urbanista być takim "minimalistą". "Minimalizm" ów wytwarza pustkę, którą wypełniają skwapliwie ignoranci wszelkiego autoramentu.
W innej dyskusji na tym portalu, dotyczącym właśnie profesjonalizmu urbanistów, dokonałem „delimitacji” tego zawodu opartej na kryterium fachowości:
(…) dla urbanistów już funkcjonujących i chcących dalej uprawiać ten zawód w sytuacji jego systemowej dereglamentacji, jedynym sensownym działaniem jest postawienie na profesjonalizm i jak najszybsze zorganizowanie się pod takim „szyldem”. Dlaczego? Z oczywistego (jak mi się wydaje) powodu – w dzisiejszych niesłychanie skomplikowanych czasach granice zawodu urbanisty wyznacza wyłącznie profesjonalizm. Poza tak „zdelimitowanymi” granicami URBANISTÓW po prostu NIE MA. Jest planistyczny „no man's land”. (…)
Polska AD 2015 – jedyny planistyczny „no man's land” (planistyczna "ziemia niczyja") w sercu Europy - totalna porażka wszystkich środowisk polskich urbanistów - naukowców i praktyków i jednocześnie porażka oraz kompromitacja "polskiej szkoły urbanistycznej".
A wystarczyło przed laty nie lekceważyć głosu Andrzeja Jędraszki.
—————
Ankieta
Jak oceniasz portal kontrURBANISTA?
bardzo interesujący (610)
interesujący (484)
nie mam zdania (725)
mało interesujący (272)
zdecydowanie nieinteresujący (163)
Całkowita liczba głosów: 2254
Ankieta
Istnieje hipoteza, iż na początku był chaos. Czy obecny stan polskiej przestrzeni to:
twórcze rozwinięcie pierwotnej koncepcji (337)
jej konsekwentna kontynuacja (180)
nieudolne naśladownictwo (318)
Całkowita liczba głosów: 835