2015-06-15 22:55

324.Reforma planistyczna w ślepym zaułku politycznego consensusu

W ramach tradycyjnej już na tym portalu, kolejnej wymiany „autonomicznych” punktów widzenia między niżej podpisanym a Panem Grzegorzem Buczkiem (tym razem pod notką „… nie idźcie ta drogą”) pojawił się fragment Stanowiska Głównej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej z 2010 roku „Rekomendowane zasady i zakres reformy praw gospodarki przestrzennej, jako elementu zintegrowanego planowania rozwoju kraju”.

W cytowanym fragmencie moją uwagę zwrócił następujący passus:

„Przed przystąpieniem do prac legislacyjnych nad systemowym, nowym ujęciem zasad prawnych dla zintegrowanego gospodarowania przestrzenią konieczne jest uzyskanie politycznego consensusu i uzgodnienie głównych zasad prawnych i rozwiązań systemowych regulujących spójną, kompleksową politykę przestrzenną Państwa, poprzez analogię do podobnych polityk licznych państw UE.”

Zauważyłem zupełnie niezłośliwie, że zawarty w tym zdaniu ładunek „chciejstwa” Autorów Rekomendacji przebija „wishful thinking” w historycznych słowach Martina L.Kinga:

I have a dream that one day on the red hills of Georgia, the sons of former slaves and the sons of former slave owners will be able to sit down together at the table of brotherhood. (…)

Miałem sen, że pewnego dnia na czerwonych wzgórzach Georgii synowie dawnych niewolników i synowie dawnych właścicieli niewolników będą mogli zasiąść razem przy braterskim stole(…)

Po „wyartykułowaniu” tego spostrzeżenia zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę cytowany fragment ilustruje najpoważniejszy, „nieusuwalny” problem polskich reform, zawierający się w jego pierwszej części:

„Przed przystąpieniem do prac legislacyjnych nad systemowym, nowym ujęciem zasad prawnych dla zintegrowanego gospodarowania przestrzenią konieczne jest uzyskanie politycznego consensusu.(...)”

Albo jeszcze krócej (dobitniej):

„Przed przystąpieniem do prac legislacyjnych (…) konieczne jest uzyskanie politycznego consensusu.(...)”

Ten „nieusuwalny” problem to założenie wszystkich dotychczasowych reformatorów oraz ich merytorycznych „suflerów”, że warunkiem koniecznym udanej reformy planistycznej powinien być polityczny consensus.

Wszystko, niestety, rozbija się o jeden szczegół – taki "polityczny consensus" już od dawna nie jest możliwy i jeszcze długo możliwy nie będzie.

Czekanie na taką  korzystną „konstelację polityczną” w Polsce to klasyczne czekanie na Godota.

Aż tak nie obchodzi nas los polskiej przestrzeni?

Może w tej sytuacji warto wypracować bardziej realistyczne rekomendacje?

—————

Powrót








 


   PUBLIKACJE PORTALU