2014-03-03 00:44

244. Zawód urbanisty - prawdziwa historia samounicestwienia (cz.2/7)

Po wstępnej charakterystyce „podgrupy” quasiurbanistów czas na przyjrzenie się urbanistom „prawdziwym”.

Podczas jednego z publicznych wystąpień przewodnicząca władz okręgowych IU stwierdziła, co następuje:

(...) Nadawanie uprawnień urbanistycznych skończyło się wraz z powołaniem samorządu zawodowego. Już wtedy nas zderegulowano. Od momentu kiedy istnieje Izba jedynym uprawnieniem do wykonywania zawodu jest wpis na listę izby urbanistów.(...)

Przedstawiciel władz krajowych IU również w publicznej wypowiedzi zwraca uwagę, że:

Do końca lat dziewięćdziesiątych urbanistami byli głównie architekci, kształceni na niewielu uczelniach, których ukończenie zapewniało należyta wiedzę. Uczono tam projektowania jako interdyscyplinarnej sztuki kreowania zagospodarowania w przestrzeni. (...)”

W ten prosty sposób uzyskaliśmy cenne wskazówki „merytoryczno-czasowe” jak zidentyfikować urbanistów „prawdziwych”, tj. wedle władz IU: „nie mających nic wspólnego z „zauważalnym pogorszeniem jakości polskiej przestrzeni”.

Ze swojej strony – dla równowagi – proponuję jeszcze jedną, myślę, że również pomocną „wskazówkę” identyfikacyjną: opinię urbanisty, przedstawiciela władz Towarzystwa Urbanistów Polskich, sformułowaną przy okazji recenzji prac KKPB:

(...) Proponowane ujęcie regulacji kodeksowej jest bowiem kolejnym, bardzo wyraźnym symptomem zjawiska, które można określić jako atrofię planowania przestrzennego. Ten proces trwa od wielu lat. Różne są jego przyczyny i przejawy. Postępuje on nierzadko podstępnie i dotyczy wszystkich aspektów: mentalnych, organizacyjnych, prawnych i metodologiczno-warsztatowych. Forma listu nie daje oczywiście możliwości podania rozwiniętej argumentacji tej tezy. Ale nie jest to potrzebne. Przecież wystarczy sięgnąć do książek Andrzeja Jędraszki. Tu muszę zrobić dygresję. Otóż książki Andrzeja Jędraszki są wprawdzie umieszczane w wykazach bibliograficznych, ale nie spotkałem się, żeby ktoś podjął z nimi dyskusję. A to przecież On, jak nikt inny, od początku i niestrudzenie w licznych opracowaniach ostrzegał przed bezdrożami prawa przestrzennego w Polsce i proponował drogi jego naprawy. Dzisiaj już bardzo wiele osób (a nawet rząd w KPZK 2030) mówi to, co Andrzej Jędraszko pisał kilkanaście lat temu, z reguły jednak bez powoływania się na Niego. A z kolei ci, którzy nadal preferują bezdroża, „łaskawie” jego książki pomijają milczeniem. Ogólnie rzecz biorąc - niezbyt to eleganckie. Ale wracając do meritum, chciałbym zwrócić uwagę na jeden argument uzasadniający tezę o atrofii planowania przestrzennego, o którym dobitnie pisał Andrzej Jędraszko, a który z wielkim trudem przebija się nawet do naszej świadomości. Chodzi mianowicie o to, że system planowania przestrzennego w Polsce jest coraz bardziej i częściej utożsamiany z projektowaniem zagospodarowania przestrzennego. Taki architektoniczno-budowlany punkt widzenia jest wzmacniany przez wpływowe dzisiaj środowisko prawników, dla których ”fizyczne” podejście do planowania jest bardziej zrozumiałym zagadnieniem normatywnym. Prowadzi to w sumie do redukcji sensu planowania przestrzennego jako narzędzia zarządzania rozwojem. (...)

Powtórzmy jeszcze raz za przedstawicielem TUP:

„(...) chciałbym zwrócić uwagę na jeden argument uzasadniający tezę o atrofii planowania przestrzennego, (...) a który z wielkim trudem przebija się nawet do naszej świadomości. Chodzi mianowicie o to, że system planowania przestrzennego w Polsce jest coraz bardziej i częściej utożsamiany z projektowaniem zagospodarowania przestrzennego. (...) Prowadzi to w sumie do redukcji sensu planowania przestrzennego jako narzędzia zarządzania rozwojem. (...)”

Myślę, że w powyższym kontekście szczególnego znaczenia nabierają kwestie poruszone w pytaniach postawionych w pierwszej części niniejszego opracowania.

Nie jest bowiem całkowicie wykluczone, że mają one bezpośredni związek z obserwowaną od wielu lat i potwierdzaną przez ekspertów, „atrofią planowania przestrzennego, polegającą na tym, że system planowania przestrzennego w Polsce jest coraz bardziej i częściej utożsamiany z projektowaniem zagospodarowania przestrzennego, co prowadzi w sumie do redukcji sensu planowania przestrzennego jako narzędzia zarządzania rozwojem”.

Jest ponadto bardzo prawdopodobne, że historia tak definiowanej „atrofii planowania przestrzennego” i historia „samounicestwienia zawodu urbanisty” to ta sama historia.

—————

Powrót


Skomentuj

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz





Ankieta

Oceń artykuł

bardzo interesujący (9)
60%

interesujący (2)
13%

nie mam zdania (2)
13%

nieinteresujący (2)
13%

Całkowita liczba głosów: 15





 


   PUBLIKACJE PORTALU