219. Łopatologicznie
W artykule „Recydywa akwarelkowców” – cytując „klasyka” - chciałem dobrze, wyszło jak zwykle: napisałem o dominującej wciąż w środowisku urbanistów mentalności zawodowej rodem z poprzedniej epoki, a ku mojemu całkowitemu zaskoczeniu zrobił się temat „Partycypacja społeczna po polsku”. Tak przynajmniej odebrał ten tekst Internauta o nicku Merlin.
Całkiem niedawno na problem z właściwym odczytywaniem moich tekstów zwrócił mi uwagę jeden z Internautów, stwierdzając, że zawsze tak będzie „jak się czegoś czysto łopatologicznie nie napisze”.
Osobiście uważam, że wszystkie moje teksty są „łopatologiczne” – myślę, że nawet cytowany Internauta Merlin po powtórnym, mniej emocjonalnym, przeczytaniu mojego tekstu znalazłby wskazywane przeze mnie „oficjalne teksty szeroko pojętego środowiska urbanistów”, w których stoi „czarno na białym”, że jeśli nie jest się urbanistą "ministerialnym" tj. nie posiada się "uprawnień ministerialnych" a tylko „izbowe” to jest się niekompetentnym ex definitione, a w konsekwencji głównym sprawcą (wspólnie z innymi "izbowymi" urbanistami ) wszelkich nieszczęść jakie spotykają polską przestrzeń od 2002 roku do chwili obecnej.
A tak na marginesie - przyznam szczerze, że dla mnie największą zagadką jest kompletny brak jakiejkolwiek reakcji ze strony urbanistów „wyróżnionych” w powyższy sposób przez Radę Krajową Izby Urbanistów.
Czyżby w/w opinia organu statutowego IU była również „mało łopatologiczna”?
—————
Ankieta
Oceń artykuł
łopatologiczny (7)
nie mam zdania (9)
niełopatologiczny (11)
Całkowita liczba głosów: 40