A jednak partycypacja społeczna!
Wprawdzie już w styczniu b.r. deklarowałem zdecydowane rozstanie się (ze względów „zdrowotnych”) z lekturą artykułów znanej ogólnopolskiej gazety, traktujących o zawiłościach „planistyki”, ale jak widać po poniższym tekście, nie wytrzymałem w swych szlachetnych postanowieniach długo i … opłaciło się!
Oto sensacja roku (a nawet siedmiolecia!) – w artykule z 10 listopada 2010 r. relacja z niezwykłej sesji pewnej rady. Dlaczego niezwykłej? Ponieważ czuję, że każde moje następne słowo mogłoby zniekształcić istotę dziennikarskiego przekazu - oddaję głos Redakcji:
(…) W trakcie dyskusji nad planem zawisły czarne chmury. Radny (…) wnioskował, by radni głosowali prawie 300 poprawek wniesionych przez mieszkańców. Oznaczałoby to wielogodzinne obrady lub rezygnację z uchwalenia planu w tej kadencji. Ostatecznie (…) z pomysłu się wycofał, pozostając jedynie przy kilku poprawkach. (…).
Okazuje się, że nawet bez tej całej czaso - i pracochłonnej nowelizacji obowiązującej ustawy planistycznej można znacząco przyśpieszyć uchwalenie planu miejscowego.
Jak wynika z powyższej historii - i, co ważniejsze, wbrew dotychczasowym, powszechnym opiniom – wystarczy odpowiednio duże zaangażowanie społeczne.
Chyba, że coś mi umknęło...
—————
Ankieta
Oceń artykuł
bardzo interesujący (13)
interesujący (14)
nie mam zdania (11)
nieinteresujący (10)
Całkowita liczba głosów: 48