127. Deregulacja według Kontrurbanisty
W marcu bieżącego roku w artykule W awangardzie deregulacji w obliczu zapowiadanego oficjalnie „otwarcia dostępu do zawodu urbanisty” pisałem:
Generalnie porządkowanie polskiej przestrzeni dzieli się na część teoretyczną („reformowanie”) oraz część praktyczną („sporządzanie”).
O ile teoria napotyka na coraz to poważniejsze przeszkody, w wymiarze praktycznym od dłuższego czasu ma miejsce dosłownie „pospolite ruszenie” – w zasadzie trudno nawet wyliczyć wszystkich obecnych aktywnych współautorów „sporządzania”.
Bo przecież poza urbanistami „zawodowymi” są to jeszcze: architekci, wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast, radni rad gminnych, członkowie samorządowych kolegiów odwoławczych, pracownicy organów nadzoru (wojewodów), pracownicy administracji opiniująco-uzgadniającej, sędziowie sądów administracyjnych, inwestorzy, organizacje pozarządowe (szczególnie te stojące na straży środowiska), parlament (uchwalający kolejne specustawy) itd., itp.
W tej sytuacji można nawet zaryzykować tezę, że zapowiadana oficjalnie „deregulacja” zawodu urbanisty, właściwie już się w praktyce dokonała - wprawdzie w nieco zmodyfikowanej formie, ale za to w zdecydowanie większym zakresie.
Można oczywiście jeszcze dalej „deregulować” dostęp do tego zawodu i w ten sposób zwiększać popyt na „sporządzanie” - tylko co z „podażą”? Czyżby jej „deregulacja” też miała nastąpić?
Jak z powyższego wynika, bez wątpienia, nie jestem słynnym jasnowidzem Stefanem Ossowieckim, bo tylko takie umiejętności pozwoliłyby mi przewidzieć, że zaledwie pół roku później „deregulacja” zawodu urbanisty zostanie podjęta w zakresie równoznacznym z likwidacją tego zawodu.
Wprawdzie o likwidacji zawodu urbanisty w projekcie deregulacyjnym wprost nie ma ani słowa – wręcz przeciwnie – w dalszym ciągu będą mogli funkcjonować nie tylko urbaniści ale także Izba Urbanistów, ponieważ jednak: „ pieniądz gorszy wypiera pieniądz lepszy” – stąd: urbaniści zostaną „wyparci” przez „nieurbanistów”, plany miejscowe i studia gminne sporządzane przez urbanistów zostaną wyparte przez opracowania sporządzane przez „nieurbanistów”, przestrzeń kreowana przez profesjonalistów ustąpi przestrzeni kreowanej przez ignorantów. Tyle w skrócie.
No dobrze, ale jeśli nie tak, to jak?
Oto moja propozycja:
I
Obowiązkowe plany zagospodarowania, bezwarunkowa likwidacja decyzji wzzt,
II
Wyodrębniony nadzór prawny w zakresie planowania przestrzennego samorządów wg modelu RIO (np. jako Izba Nadzoru Prawnego)
III
Minister właściwy ws. planowania przestrzennego:
nadawanie uprawnień urbanistycznych (kierunkowe wykształcenie + 2 letnia praktyka u dowolnego urbanisty)
egzekwowanie odpowiedzialności zawodowej urbanistów: pozbawianie uprawnień, zawieszanie (w tym na wniosek Izby Urbanistów)
IV
Izba Urbanistów:
cała dotychczasowa działalność z wyłączeniem: nadawania, pozbawiania i zawieszania uprawnień (tylko wnioskowanie do ministra o pozbawienie uprawnień lub zawieszenie)
obowiązkowa przynależność do Izby praktykujących urbanistów
V
Nadzór prawny i kontrola sądowa nad wykonywaniem zawodu urbanisty: poprzez ustawowy obowiązek przekazywania ministrowi
rozstrzygnięcia nadzorczego lub wyroku sądu administracyjnego unieważniającego uchwałę w sprawie studium lub planu miejscowego
—————
Skomentuj
—————
—————
—————
—————
—————
—————
Ankieta
Oceń propozycję
bardzo interesująca (11)
interesująca (8)
nie mam zdania (8)
nieinteresująca (10)
Całkowita liczba głosów: 37