2022-12-11 15:33

425. Kółko i krzyżyk" planistyki polskiej (2)

Pierwotnie niniejsza notka była jedynie kolejnym komentarzem pod notką poprzednią, ale doszedłem do wniosku, że kwestie, które w tym komentarzu poruszam, zasługują na odrębny tekst:

Przywołując w jednej z poprzednich notek poglądy prof. Gzella (dość enigmatycznie, ale zainteresowani wiedzą jak one brzmiały) stwierdziłem, że generalnie trzeba się mocować z materią, jaka jest, choć opcja zerowa (do tego sprowadzały się poglądy w/w) jest w sposób oczywisty merytorycznie najlepsza, ale utopijna.

Podtrzymując swoje poglądy w tej materii sformułowałem TEZY DO WYKONYWANIA ZAWODU URBANISTY - podkreślam tu kluczowe słowo WYKONYWANIA.

Cytowane przez Pana Grzegorza Buczka pod poprzednią notką przepisy (art.5 i 60 upzp) mają się nijak do tej kwestii – stwierdzają jedynie (dość niefrasobliwie), kto może być „wpuszczony” do zawodu – i tyle. 

Nic nie mówią, jak się należy w tym zawodzie zachowywać, aby nie zostać z niego „wymiksowanym”. 

I o tym, jak należy, a jak nie należy postępować po „dopuszczeniu do zawodu urbanisty”, są moje tezy. W mojej ocenie zarówno art. 5 jak i art.60 upzp nie mają tu nic do rzeczy (mogą spokojnie pozostać) ponieważ kompletnie pomijają kwestie kryteriów dyscyplinarnego „wydalenia z zawodu”.

Osoby postronne, które czytają moje teksty (myślę tu o osobach spoza środowiska urbanistów, choć nie tylko) zapewne irytuje moje wybrzmiewające z każdej notki niezachwiane przekonanie o całkowitej słuszności wygłaszanych poglądów – zapewne taka irytacja pojawia się także w odniesieniu do TEZ DO USTAWY O WYKONYWANIU ZAWODU URBANISTY.

Moje życie zawodowe tak się potoczyło, że w przyszłym roku kończę TRZYDZIESTY rok pracy na stanowisku, na którym moim głównym (podstawowym) obowiązkiem jest weryfikacja dokumentów planistycznych obligatoryjnie przedkładanych organowi nadzoru (wojewodzie) przez gminy do kontroli zgodności z prawem.

Nie muszę specjalnie dowodzić, że przy tej okazji (nolens volens) dokonuję oceny jakości pracy autorów tych opracowań (jak dzisiaj byśmy powiedzieli: planistów przestrzennych).

Stawiam nieśmiałą tezę, że trzydzieści lat, to wystarczająco dużo okazji i materiałów do ocen o charakterze ogólnym, także o jakości funkcjonowania środowiska zawodowego urbanistów.

Jednocześnie z całą odpowiedzialnością wypowiadanych słów stwierdzam, że przywołane przepisy art. 5 i art.60 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym jak również wszystkie poprzednie regulacje ustawowe w tym zakresie w najmniejszym stopniu nie wpływają na jakość wykonywanych opracowań planistycznych uchwalanych (zatwierdzanych) przez gminy a opracowywanych przez osoby dopuszczone do tej roboty na mocy art. 5 i 60 obecnej ustawy, ustawy o izbie urbanistów a także przepisów wcześniejszych, na podstawie których prawo do bycia urbanistą przyznawał minister.

Opracowania do bezwzględnego usunięcia z obiegu prawnego, z którymi miałem wielokrotnie do czynienia, niebywale nieprofesjonalne pod względem warsztatowym, były (niestety) w równej mierze „dziełem” zarówno urbanistów „ministerialnych”, urbanistów dołączonych do zawodu na podstawie ustawy o izbach, jak również urbanistów „wmiksowanych” do zawodu na podstawie art.5 i 60 upzp.

Poziom „trzymały” i „trzymają” nieustająco opracowania tylko 3,4 osób – reszta opracowań jest, niestety żenująco słaba, kwalifikująca się praktycznie do „kosza”.

Tematem na odrębną dyskusję jest kwestia, kto jest kluczowym (poza samymi „planistami przestrzennymi”) „współsprawcą” takiego stanu rzeczy.

Dodam tylko, że na obecnym etapie „odwracanie” deregulacji zawodu dokonanej w 2014 r. nie ma najmniejszego sensu – stąd moje TEZY.

Jestem głęboko przekonany, że ich szybkie ustawowe wdrożenie bardzo szybko uzdrowiłoby system w tej części, a w konsekwencji znacząco wpłynęłoby na jakość zarządzania przestrzenią.

Tyle zawsze możemy spokojnie zrobić jako środowisko zawodowe urbanistów - nie tylko w interesie tego środowiska.

Myślę, że brak jakiejkolwiek reakcji środowiska na moje TEZY ma swoje proste uzasadnienie - ich realizacja pozbawiłaby niechybnie zajęcia znaczącą część osób "robiących" obecnie za planistów przestrzennych - czy to jako autorzy opracowań, czy też jako samozwańczy eksperci, doradcy i konsultanci pracujący na potrzeby deweloperów, samorządów, ministerstwa, poszczególnych opcji politycznych, czy też innych interesariuszy uzależnionych od systemu planistycznego w Polsce.

Zaryzykowałbym nawet tezę, że to "dzięki" działalności takich planistycznych "consigliere" polskiej przestrzeni wyrządzono największe zło.

Mam tu na myśli zarówno aktywność tychże na poziomie gminnym jak również na poziomie ministerialnym. Nie byłoby takich bezsensownych czy wręcz szkodliwych "patentów" jak np. specustawa mieszkaniowa, krajobrazowa czy wiatrakowa bez "ekspertów od planistyki" zawsze gotowych do suflowania „najlepszych eksperckich rozwiązań”.

Nie byłoby tylu szkodliwych dla przestrzeni dokumentów planistycznych na poziomie gminy gdyby nie tzw. planiści przestrzenni, działający na zamówienie gminy pod hasłem "a co trzeba?" i gotowych do obrony swoich wątpliwej jakości "dzieł" wszelkimi metodami - a działających bezkarnie, bo przy całkowitym braku (od wielu lat) jakiegokolwiek dyscyplinarnego hamulca dla takich patologicznych zachowań.

Nie byłoby takiego totalnego ogłupiania społeczeństwa różnymi historyjkami doktrynalno-planistycznymi "pro publico bono", sprzedawanymi na zamówienia partyjne, czy innych „interesariuszy” gdyby nie było ich autorów - szalejących w przestrzeni publicznej różnego autoramentu samozwańczych "planistycznych ekspertów" - działających bezkarnie, bo przy całkowitym braku (od wielu lat) jakiegokolwiek dyscyplinarnego hamulca dla takich patologicznych zachowań.

*   *   *

Od pewnego czasu niektóre portale o tematyce zbliżonej do planistyki przechodzą dość dziwną "metamorfozę" polegającą na usuwaniu ze swojej historii początków swojej aktywności.Osobiście doszedłem do wniosku, że nie mam powodów do tego rodzaju (wstydliwej?) zmiany "tożsamości"  i wszystkie moje wpisy - nawet te sprzed wielu lat - powinny być w każdej chwili dostępne dla osób zainteresowanych np. moimi pogladami na polską planistykę przed kilkunastu laty. Stąd też "patent" z  numerowaniem poszczególnych tekstów, także dla szybszego i łatwiejszego odnalezienia w "historii" konkretnego tematu. 

Treść powyższej notki jest swego rodzaju podsumowaniem całej mojej dotychczasowej portalowej aktywności poświęconej wykonywaniu zawodu urbanisty (planisty przestrzennego) - dochodzę do wniosku, że dopełnieniem tego podsumowania (moich poglądów) będzie przywołanie treści notki sprzed DZIESIĘCIU LAT (!), do lektury której uprzejmie odsyłam:

 Dyskusje (nie)dokończone 

 

 

 

—————

Powrót








 


   PUBLIKACJE PORTALU