119. Kongresowe przesłanie
Nie dalej jak w lutym br. w artykule „Planowanie przestrzenne czy suflerowanie legitymizujące?” pisałem:
„Oni”, „tamci”, „inni” – to najbardziej popularny i najchętniej stosowany, choć niekoniecznie zawsze zwerbalizowany, zestaw „odniesień personalnych” używanych przy wszelkiego rodzaju rozważaniach na temat patologii w polskiej planistyce.
Taki sposób odnoszenia się do rzeczywistości jest niewątpliwie niezwykle elegancki a przy tym szalenie koncyliacyjny.
Warto przy tym zauważyć, że nie musi to być model „bezemocjonalny” – wręcz przeciwnie – ekspresja jest mile widziana. Á propos ekspresji – ileż to już łez (oczywiście” słusznych”) wylano nad katastrofą w polskiej przestrzeni, ile autorytetów zagrzmiało w świętym oburzeniu, ile naukowych dysertacji, kongresów, sympozjów, konferencji poświęcono tym problemom, ile grantów zrealizowano „w temacie” walki z chaosem itp.
Można tak oczywiście długo wyliczać, ale przecież nie o to chodzi. Ważne jest przesłanie skierowane do potencjalnego odbiorcy (obserwatora): otaczające nas przestrzenne „zło” nie jest anonimowe, potrafimy je nazwać – a oto jego sprawcy: to „oni”, „tamci”, „inni”.
Jestem właśnie po lekturze „Rezolucji lubelskiej”. To dokument przyjęty na zakończenie obrad przez uczestników IV Kongresu Urbanistyki Polskiej, który odbył się we wrześniu w Lublinie.
Nie uczestniczyłem w Kongresie – z tym większym zainteresowaniem próbuję odczytać zawarte w Rezolucji przesłanie, skierowane także do mnie, jako do potencjalnego odbiorcy (obserwatora).
Brzmi ono, niestety, dziwnie znajomo: otaczające nas przestrzenne „zło” nie jest anonimowe, potrafimy je nazwać – a oto jego sprawcy: to „oni”, „tamci”, „inni”.
—————
Ankieta
Oceń artykuł
bardzo interesujący (14)
interesujący (15)
nie mam zdania (10)
nieinteresujący (8)
Całkowita liczba głosów: 47