42. (Mea) culpa, (mea) maxima culpa?
Teza, że plany zagospodarowania przestrzennego są ważne, czasami nawet bardzo, pojawia się w mediach niezmiennie od wielu lat – jest przywoływana w różnych kontekstach, przez różne podmioty*** i na różne potrzeby, często zaskakująco odległe od problematyk stricte planistycznych.
Okazuje się bowiem, że z planami zagospodarowania jest trochę tak jak ze zdrowiem w znanej fraszce Jana Kochanowskiego:
Szlachetne zdrowie
nikt się nie dowie
jako smakujesz
aż się zepsujesz.
Problem jedynie w tym, że choć „planistyczne zdrowie” już dawno się „zepsuło” dookoła słychać jedynie rzewne wspomnienia „utraconego smaku”.
Dokładnie rok temu na blogu mieszkaniowyblox.pl pojawił się wpis pod intrygującym tytułem:
Dlaczego plany zagospodarowania są tak ważne?
W dyskusji pod wpisem, zwróciłem uwagę na dość powszechny błąd (zawarty także w tytułowym pytaniu) popełniany w rozważaniach na temat planów zagospodarowania przestrzennego – wypaczający skutecznie sens tych rozważań i odwracający uwagę od istoty problemu:
Dlaczego plany zagospodarowania są tak ważne? Bardzo dobre pytanie tyle tylko, że brak mi w tym tekście właściwej odpowiedzi.
Jest oczywiste, że plany są ważne ponieważ ich istnienie pozwala znacząco skrócić procedury lokalizacyjne wszelkich inwestycji. W przeciwieństwie do sytuacji braku takich planów, kiedy wymagany etap określania warunków zabudowy ciągnie się całymi miesiącami bez końcowej gwarancji ich uzyskania.
To wszystko prawda ale z tego wynika, że tytułowe pytanie powinno brzmieć raczej: dlaczego lepiej mieć informacje o stanie prawnym (planistycznym) terenu w kilka minut (czyli tylko tyle ile trzeba na przeczytanie ustaleń planu miejscowego) a nie w kilka lub w kilkanaście miesięcy?
Prawdziwym problemem polskiej przestrzeni nie jest jednak, niestety, brak planów zagospodarowania przestrzennego ale ich kiepska jakość.
Plan zagospodarowania to generalnie dwie uzupełniające się wzajemnie kalki: przeznaczenie terenu oraz warunki zabudowy i zagospodarowania w ramach tego przeznaczenia.
O ile pierwsza kalka jest (od biedy) w tych planach zdefiniowana to z kalką drugą jest, niestety większy problem (bardzo często brak takich rzeczywistych ustaleń). Nie wymaga udowadniania, że w takiej sytuacji do chaosu przestrzennego i wszelkich konfliktów tylko krok.
Można nawet zaryzykować tezę, że brak takiego planu byłby mniejszą szkodą dla przestrzeni, inwestora i jego sąsiadów ponieważ w formule decyzji administracyjnej wzzt zastępującej plan miejscowy istotą merytorycznego rozstrzygnięcia są właśnie warunki zabudowy i zagospodarowania terenu.
Podawane powszechnie do publicznego wierzenia wskaźniki pokrycia powierzchni gmin planami miejscowymi są tylko wskaźnikami (kompletnie bezwartościowymi zresztą).
Co to w praktyce oznacza? Dążenie dzisiaj do jakichkolwiek ułatwień w zakresie pozwoleń na budowę (lub ich likwidacji) doprowadzi nieuchronnie do gigantycznej katastrofy polskiej przestrzeni.
Warunkiem niezbędnym w/w rewolucji w prawie budowlanym jest wyprzedzająca zasadnicza reforma przepisów planistycznych, przywrócenie obowiązkowego sporządzania planów zagospodarowania przestrzennego.
Generalnych zmian wymaga również sposób i zakres kształtowania ustaleń planistycznych tak aby w sposób optymalny przygotowywały przestrzeń na proponowaną liberalizację prawa budowlanego.
Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego jest wypadkową wielu składowych, takich jak: jakość obowiązującego prawa, kwalifikacje: urzędników gminnych i „współpracujących w procedurze” oraz poziom profesjonalizmu urbanisty sporządzającego projekt planu.
Szczególnie w tym ostatnim przypadku rzeczywistość nie pozostawia zbyt wiele miejsca na optymizm. Wspominałem o tym swego czasu w ramach dyskusji na portalu urbanistyka.info:
Istniejący system przyznawania uprawnień uniemożliwia pełną weryfikację posiadanych kwalifikacji do wykonywania zawodu urbanisty.(…)
W polskiej urbanistycznej rzeczywistości funkcjonujący uprawnieni urbaniści posiadają uprawnienia uzyskiwane w co najmniej trzech "systemach weryfikacji" umiejętności, wzajemnie rozłącznych. Taki jest stan istniejący.
Jedynym sposobem uporządkowania "rynku" uprawnień urbanistycznych jest wprowadzenie systemu, który przesunie punkt ciężkości z kwestii "skąd przybywasz?" na kwestię "co potrafisz?".
Tyle tylko, że to "co potrafisz?" będzie się odbywało poprzez weryfikację praktyczną a nie poprzez selekcję "izbową" (komisje kwalifikacyjne).
Co to znaczy "weryfikacja praktyczna"?
Najkrócej ujmując to jest to czego obecnie nie ma - wiele setek planów jest unieważnianych przez organy nadzoru i sądy administracyjne a ich autorzy, bez jakichkolwiek konsekwencji projektują i funkcjonują sobie dalej na rynku.
Na równi z urbanistami, którzy takich wpadek "nie zaliczyli".(…)
Każdy towar, jeśli jest deficytowy podlega reglamentacji. Dzisiaj pracy dla urbanistów jak na lekarstwo; jest więc "reglamentowana" - to obecnie jedyne uzasadnienie dla istnienia uprawnień urbanistycznych( w obecnej formule).
Jakość dużej części tzw. planów miejscowych wprowadzanych do obiegu prawnego, świadczy o jednym - do ich sporządzenia nie były potrzebne jakiekolwiek uprawnienia (czyt.: umiejętności).
Proponowana odpowiedzialność „za czyny” urbanisty nie jest rozwiązaniem całkowicie nowym – w ustawie o zagospodarowaniu przestrzennym problematykę odpowiedzialności rozwiązano w sposób niezwykle prosty i skuteczny:
Art. 54.
1. Odpowiedzialności zawodowej, w rozumieniu ustawy, podlegają osoby posiadające uprawnienia urbanistyczne, które przy wykonywaniu czynności, określonych w art. 51, naruszają przepisy ustawy lub przepisy szczególne.
2. Prezes Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast, w stosunku do osób, o których mowa w ust. 1, moze z tytułu odpowiedzialności zawodowej orzec w drodze decyzji, karę:
1) upomnienia albo
2) zawieszenia uprawnień z obowiązkiem zdania egzaminu albo
3) cofnięcia uprawnień.
3. Prezes Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast może wszcząć postępowanie z tytułu odpowiedzialności zawodowej, w stosunku do osób, które naruszyły przepisy ustawy lub przepisy szczególne.
4. Przed wydaniem decyzji, o której mowa w ust. 2, Prezes Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast zasięga opinii powołanej przez siebie Komisji Odpowiedzialności Zawodowej. Komisja może zgłosić wniosek o przeprowadzenie rozprawy z udziałem przedstawiciela właściwego stowarzyszenia zawodowego.
5. Zawieszenie lub cofnięcie uprawnień urbanistycznych podlega odnotowaniu w rejestrze, o którym mowa w art. 53 ust. 2.
6. Wojewoda, orzekając, w postępowaniu określonym w art. 18 ust. 2 pkt 13 oraz w art. 44 ust. 3, o niezgodności z prawem przedstawionych dokumentów (planu miejscowego i wzzt), przesyła do Prezesa Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast kopię tego orzeczenia.
Może warto powrócić do tej prostej formuły obligatoryjnego przesyłania „orzeczeń o niezgodności” do Izby Urbanistów?
***
Planowanie przestrzenne, durnie!
Kilka uwag do polityki przestrzennej
Czarna lista barier dla rozwoju przedsiębiorczości 2010
Jak rząd może zrealizować swoje założenia
—————
Ankieta
Oceń artykuł
bardzo interesujący (19)
interesujący (9)
nie mam zdania (10)
nieinteresujący (14)
Całkowita liczba głosów: 52