73. O wysokości składki członkowskiej - czyli stringi bliższe ciału
Jakiś czas temu, na forum jednego z portali urbanistycznych, w ramach dyskusji na temat: Uprawnienia urbanistyczne jako wyraz uznania posiadanych kwalifikacji zawodowych napisałem:
W polskiej urbanistycznej rzeczywistości funkcjonujący uprawnieni urbaniści posiadają uprawnienia uzyskiwane w co najmniej trzech "systemach weryfikacji" umiejętności, wzajemnie rozłącznych. Taki jest stan istniejący.
Jedynym sposobem uporządkowania "rynku" uprawnień urbanistycznych jest wprowadzenie systemu, który przesunie punkt ciężkości z kwestii "skąd przybywasz?" na kwestię "co potrafisz?".
Tyle tylko, że to "co potrafisz?" będzie się odbywało poprzez weryfikację praktyczną a nie poprzez selekcję "izbową" (komisje kwalifikacyjne).
Co to znaczy "weryfikacja praktyczna"?
Najkrócej ujmując to jest to czego obecnie nie ma - setki planów jest unieważnianych przez organy nadzoru i sądy administracyjne a ich autorzy, bez jakichkolwiek konsekwencji projektują i funkcjonują sobie dalej na rynku.
Na równi z urbanistami, którzy takich wpadek "nie zaliczyli".(…)
Każdy towar, jeśli jest deficytowy podlega reglamentacji. Dzisiaj pracy dla urbanistów jak na lekarstwo; jest więc "reglamentowana" - to obecnie jedyne uzasadnienie dla istnienia uprawnień urbanistycznych.
Jakość dużej części tzw. planów miejscowych wprowadzanych do obiegu prawnego, świadczy o jednym - do ich sporządzenia nie były potrzebne jakiekolwiek uprawnienia (czyt.: umiejętności).
Problem „proreglamentacyjnej” funkcji Izby Urbanistów próbowałem podjąć (równie bezskutecznie) na forum tego samego portalu urbanistycznego także w ramach dyskusji na temat: Gdzie ci urbaniści?:
Nasuwa się, niestety, generalne pytanie dlaczego urbaniści należący do Izby są z takim upodobaniem dzieleni na lepszych i gorszych (zwyczajnie uprawnieni, uprawnieni do prowadzenia praktyk zawodowych, uprawnieni do ku-a, uprawnieni rzeczoznawcy urbanistyczni) - czy uprawniony urbanista jest na tyle niekompetentny, że trzeba go jeszcze "douprawniać"?
Zwyczajnie uprawniony urbanista jest przygotowany do sporządzenia planu lub studium ale już za słaby do zrozumienia i oceny co zaprojektował inny urbanista?!
Zwyczajnie uprawniony urbanista jest przygotowany do sporządzenia planu lub studium ale już za słaby aby takim przygotowaniem podzielić się z adeptami tego zawodu?!
Zwyczajnie uprawniony urbanista jest przygotowany do sporządzenia planu lub studium ale już za słaby do wyjaśnienia sądowi o co w tych dokumentach chodzi i jak się je sporządza?!
A jeśli przyjmiemy (teoretycznie), że tak rzeczywiście jest, to gdzie tu statutowa troska Izby o jakość (tak marną) zawodu?
Dzisiaj na tym samym portalu, jedyne, co można znaleźć na temat wyżej opisanego funkcjonowania Izby, to wezwanie do powszechnego sprzeciwu wobec składkowego „wyzysku” IU.
Wezwanie zostało skierowane do całego środowiska urbanistów - środowiska, które na okoliczność kolejnej podwyżki składki członkowskiej jest (podobno) wstrząśnięte, a nawet - jak ulubiony drink Jamesa Bonda – wstrząśnięte, nie zmieszane.
Zmieszany jestem ja – bezprzykładnym wstrząśnięciem tej korporacji (zawodu zaufania publicznego!).
—————
Skomentuj artykuł
—————
—————
—————
—————
—————
—————
—————
—————
Ankieta
Oceń artykuł
interesujący (8)
nie mam zdania (6)
nieinteresujący (9)
Całkowita liczba głosów: 31