70.Wykładnia językowa likwidacji planowania przestrzennego
Kilka dni temu zupełnie przypadkowo trafiłem na niezwykle interesującą internetową wymianę poglądów na temat zgodności wzzt ze studium gminy.
„Niezwykle” ponieważ wymiana ta trwa od ponad pół roku mimo iż prowadzona jest konsekwentnie z dwóch całkowicie rozłącznych „doktrynalnie” pozycji.
O istocie tego typu „rozłączności” pisałem m.in. w artykule „ W pułapce wykładni”:
„(…) być może jest też tak (czego nie możemy przecież wykluczyć), że posługując się „purystycznym” instrumentarium prawnym nigdy nie zdołamy wyinterpretować z obowiązującej ustawy jednego wiążącego wszystkich poglądu. A okaże się to niemożliwe, np. z tak prozaicznego powodu jak zwykłe niechlujstwo legislacyjne, skutkujące klasycznym pomieszaniem z poplątaniem, którego przecież wielokrotnie w ostatnich dziesięcioleciach doświadczyliśmy. Jako urbanista jestem przekonany do wersji: WZ zgodne ze studium gminy. Jestem przekonany, ponieważ przepisy ustawy planistycznej są dla każdego urbanisty jedynie narzędziem do zarządzania zagospodarowaniem przestrzeni. Są pretekstem, uzasadnieniem do podjęcia procesu tworzenia warstwy merytorycznej (urbanistycznej). Dla prawników przepisy ustawy to meritum. Warstwa merytoryczna pozostaje poza ich zawodową percepcją. Jeśli nawet usiłują ją opisywać to wyłącznie przy użyciu pojęć stricte prawnych a przez to zawsze nieadekwatnie. Być może dlatego racje autora artykułu (prawnika) są uzasadnione bo stoi za nimi wykładnia językowa. I jednocześnie nasze racje (urbanistów) są uzasadnione bo wykładnia językowa mimo, że doktrynalnie słuszna to jednak nie pozwala zatwierdzić w planie miejscowym niezgodnych ze studium WZ, które w ten sposób degradują nieodwracalnie warstwę merytoryczną studium gminy, czyniąc ten dokument całkowicie bezużytecznym.”
Nie jestem prawnikiem – jestem urbanistą. A w powyższej sytuacji nawet nie próbuję sobie wyobrazić, że byłbym jednym i drugim jednocześnie.
Autor artykułu, zdeklarowany i nieprzejednany zwolennik wykładni językowej, „wytacza” na koniec niezwykle mocne argumenty „na korzyść” swojej wykładni:
„(…) Jeśli już jednak koniecznie chciałby Pan mierzyć koncepcję prymatu wykładni językowej nad pozostałymi rodzajami wykładni miarą prawniczych autorytetów, to staje Pan na straconej pozycji, bo dotychczasowe orzecznictwo TK wyraźnie wspiera tę koncepcję (o czym pisałem we wspomnianym powyżej artykule). Najpierw zatem musiałby Pan zakwestionować autorytet Trybunału Konstytucyjnego i zasiadających w nim uznanych prawników. Ponadto, jednakowe zasady wykładni prawa muszą obowiązywać w całym jego systemie. Pan patrzy wycinkowo na pewną gałąź prawa i stara się wykazać, że w jej ramach powinny obowiązywać pewne zasady wykładni. Nie zastanawia się Pan jednak, jakie spowodowałoby to skutki w zakresie prawa karnego, cywilnego itp. Przyzna Pan, że inny ciężar gatunkowy ma skazanie kogoś niesłusznie na karę 25 lat pozbawienia wolności a inny naruszenie ładu przestrzennego, chociaż i jedno, i drugie może nastąpić wskutek niewłaściwej wykładni ?”
Tu przyznać muszę, że mi, niestety, też udziela się „wycinkowość” patrzenia na polskie prawo chociaż nie aż tak bardzo abym chciał „zakwestionować autorytet Trybunału Konstytucyjnego i zasiadających w nim uznanych prawników” czy „naginać” cały system polskiego prawa do niewątpliwej „wycinkowości” prawa planistycznego.
Na zakończenie więc powróćmy do jedynie słusznej wykładni językowej i popatrzmy na skutki jakie „wyrządza” w ustawie planistycznej.
Oto kilka przykładów:
1) stawka „zerowa” renty planistycznej jest niedopuszczalna (0,001% już tak);
2) na terenach kolejowych zamkniętych plany miejscowe sporządza gmina - wzzt wydaje wyłącznie wojewoda;
3) wzzt nie muszą być zgodne ze studium gminy (ich „niezgodność” może nawet przekreślać istotę polityki przestrzennej gminy);
4) nieuwzględnione przez wójta uwagi do projektu (zmiany) studium uwzględnione przez radę gminy mogą być wprowadzone do projektu (zmiany) studium bez jakiejkolwiek procedury planistycznej.
Takie m.in. skutki „powoduje” wykładnia językowa w ustawie planistycznej.
Pozostaje jedynie pytanie jakie skutki wywołuje tak „zmodyfikowana” ustawa w przestrzeni (także prawnej)?
Czy na pewno jest to jeszcze ustawa, która w intencji ustawodawcy miała regulować problematykę planowania przestrzennego?
—————
Skomentuj artykuł
—————
Ankieta
Oceń artykuł
bardzo interesujący (14)
interesujący (11)
nie mam zdania (10)
nieinteresujący (9)
Całkowita liczba głosów: 44