0460. Reforma planistyczna w oparach KPO
W komentarzu do ostatniej notki moją uwagę zwrócił następujący „passus”:
Po wyborach można było oczekiwać, że "właściwe ministerstwo" przejęte przez koalicyjnych partnerów, będzie nowelizowało ustawę o "deformie" co najmniej w zakresie kilkuletniego przesunięcia terminu zastąpienia studiów gminnych planami ogólnymi (tj. propozycji zmiany tej ustawy proponowanej przez niedawną opozycyjną senacką większość). Jednak - jak to konsekwentnie informuje staro-nowa autorska ekipa urzędnicza nowego "właściwego (?) resortu" _"niemożnaniedasięniczegoniezmienimy!" Natomiast szefowa innego nowego (lecz "niewłasciwego") resortu poinformowała, że owszem - do końca 2025 wystarczyć ma jakoby podpisanie przez gminy umów z autorami planów ogólnych, żeby zgarnąć EU-kasę przeznaczoną w KPO na te plany...
Przed dwoma laty, kiedy jeszcze „ważyły się” losy przygotowywanej przez ministerstwo „rewolucji planistycznej” jedną z notek (nr 377) poświęciłem ministerialnemu elaboratowi pod nazwą "Ocena Skutków Regulacji". Napisałem wtedy, co następuje:
Tradycyjnie już, jak zawsze przy okazji kolejnych rewolucji związanych z naprawianiem rozpadającego się systemu planowania przestrzennego, również przy okazji obecnej "rewolucji" systemowej, lekturę zacząłem od lektury tytułowej "Oceny Skutków Regulacji". Z doświadczenia wiem, że nie ma potrzeby wielogodzinnego, wielodniowego przebijania się przez labirynt legislacyjnych zapisów aby zrozumieć, o co autorom chodziło - najczęściej wystarczy lektura zamiarów i oczekiwanych efektów. I tak też było w tym przypadku - i po raz kolejny nie zawiodłem się na tej metodzie. Powiem więcej - nie musiałem nawet czytać całego elaboratu "Ocena Skutków Regulacji" - wystarczył mi do zrozumienia całości rewolucyjnych patentów maleńki fragment tabeli. Oto ten fragment:
Zastanawia mnie, jak reformatorzy wyobrażają sobie realizację tych "zapotrzebowań" - realizację, bez której żadnej reformy nie będzie. Gdzie są ci, potrzebni od zaraz, posiadający wykształcenie i wiedzę - niezbędne do realizacji reformy?
Komentarze
Dodał: Buczek Tytuł: są rezerwy kadrowe
Myślę, że "właściwy resort" miał na myśli weteranów planowania przestrzennego z doświadczeniami w projektowaniu planów ogólnych z okresy PeeReLu, np. takich jak ja, ale na mnie liczyć nie mogą, bo już taką sobie "cwaniacką" emeryturę nagrabiłem, że właśnie mi ją pomniejszono ;-)
Dodał: Kontrurbanista Tytuł: Re:są rezerwy kadrowe
Odczytuję przytoczony fragment tabelki troszeczkę inaczej – wg mnie reformatorzy wiedzą jedynie, że do realizacji ich patentów będą potrzebni jacyś „urbaniści” – nazwa użyta raczej czysto formalnie, żeby nikt nie mógł zarzucić, że to robota dla przypadkowych ludzi.
Dalej jest już tylko gorzej - „wielkość nieokreślona” – mówiąc wprost, reformatorzy nie mają żadnej wiedzy, czy w realu istnieją jacyś „urbaniści”, ilu ich jest, jakie mają przygotowanie zawodowe (wykształcenie wiedza, doświadczenie itp) – a stąd, czy w ogóle znajdzie się odpowiednia grupa osób, które potrafią podjąć się skutecznie realizacji ministerialnych pomysłów.
W powyższym kontekście treść ostatniej kolumny, zatytułowanej „Oddziaływanie” brzmi kuriozalnie – proponowane przez ministerstwo zmiany w systemie, wg tego ministerstwa, generalnie będą miały pozytywny wpływ na grupę zawodową „urbanistów” poprzez radykalne zwiększenie popytu na ich usługi, czytaj – niekompetencję.
Dodał: Kontrurbanista Tytuł: Re: są rezerwy kadrowe cd
Myślę też, że niekoniecznie "właściwy resort" miał na myśli weteranów planowania przestrzennego z doświadczeniami w projektowaniu planów ogólnych z okresy PeeReLu - z prostego powodu:
lansowany przez ministerstwo powrót do planów ogólnych jest tylko takim zwrotem "na grę w skojarzenia" - w rzeczywistości (w szczegółach) pomysł jest jeszcze bardziej kuriozalny, ponieważ dotyczy kompletnie innych patentów, niż stosowane w oryginalnych planach ogólnych w latach osiemdziesiątych. I nawet z tego powodu na rynku "urbanistów" nie ma osób, które mają doświadczenie w konstruowaniu takich "planów ogólnych" (…)
Dodał: Buczek Tytuł: Re:Re: są rezerwy kadrowe cd
Fakt, tzw. "plan ogólny", który miałby być sporządzany na podst. prekonsultowanych obecnie przepisów były w wielu aspektach istotnie różny od planu ogólnego sporządzanego na podst. przepisów ustawy o planowaniu przestrzennym z 1984 r. (do końca 1994 r., także przez zreformowane samorządy gminne). Także istotne odmienne były wówczas wymagania dot. wykształcenia i doświadczenia osób uprawnionych do opracowywania projektów planów ogólnych i szczegółowych...
Dzisiaj sygnalizowany w powyższej notce problem braku osób (urbanistów) przygotowanych merytorycznie do realizacji sztandarowego elementu „reformy” jakim mają być plany ogólne gmin okazuje się nie istnieć – (…) do końca 2025 wystarczyć ma jakoby podpisanie przez gminy umów z autorami planów ogólnych, żeby zgarnąć EU-kasę przeznaczoną w KPO na te plany...(…)
Rzeczywiście, w tej sytuacji byłoby zupełnie nierozsądnym roztrząsanie kwestii, kto może, a kto nie powinien być autorem planu ogólnego gminy – od 2014 roku „planistytucją przestrzenną” oficjalnie może zajmować się praktycznie każdy chętny. Generalnie więc wystarczy podpisać umowę z „dowolnym chętnym” do bycia „autorem planu ogólnego gminy”. Proste!
Natomiast w dalszym ciągu pozostaje dla mnie zagadką, co jest priorytetem dla ministerstwa: podpisanie przez gminy umowy do 2025 r. (żeby zdobyć EU-środki przeznaczone w KPO na te plany), czy zdobycie przez gminy do 2025 r. EU-środków (przeznaczonych w KPO na te plany)?
Może w ogóle bardziej a propos byłby tytuł: "Reforma planistyczna na oparach KPO"?
—————