155. „Syndrom Styki”
Ponieważ nie śledzę na bieżąco losów prac deregulacyjnych z tym większym zainteresowaniem przeczytałem uzasadnienie do kolejnej (podobno ostatniej) wersji projektu ustawy - najciekawszy fragment cytuję w oryginale:
(…) Zmiany zaproponowane w projekcie ustawy mają na celu ułatwienie dostępu do zawodu urbanisty, poprzez obniżenie wymagań stawianych osobom ubiegającym się o wpis na listę urbanistów. W stosunku do osób, które posiadają dyplom ukończenia studiów wyższych o kierunkach architektura, urbanistyka lub gospodarka przestrzenna, proponuje się rezygnację z obowiązku udokumentowania posiadania doświadczenia zawodowego. Z kolei w stosunku do osób, które posiadają dyplom ukończenia innych niż ww. studiów wyższych uzupełnionych studiami podyplomowymi w zakresie planowania przestrzennego, urbanistyki lub gospodarki przestrzennej, proponuje się zmniejszenie do roku, wymaganego doświadczenia zawodowego, związanego z gospodarką przestrzenną. Należy zauważyć, że w stosunku do części osób, które ukończyły podyplomowe studia w zakresie planowania przestrzennego, urbanistyki lub gospodarki przestrzennej, dotychczas istniał także wymóg zdania egzaminu ze znajomości przepisów prawnych dotyczących gospodarki przestrzennej oraz praktycznego zastosowania wiedzy w zakresie urbanistyki, jednakże projekt ustawy zakłada rezygnację z powyższego wymogu. W ocenie projektodawcy, zaproponowane zmiany przyczynią się do ułatwienia dostępu do wykonywania zawodu urbanisty, a tym samym zwiększenia ilości osób wykonujących ten zawód i zwiększenia konkurencyjności (…)”.
Trochę mi to wszystko przypomina anegdotę o krakowskim malarzu Janie Styce, specjalizującym się w malowaniu obrazów o tematyce religijnej, który podjął ambitną próbę namalowania samego Pana Boga. Pewnego dnia męczącemu się nad portretem malarzowi objawił się zniecierpliwiony Stwórca, mówiąc: Styka, ty mnie nie maluj na kolanach, ty mnie maluj dobrze.
Jak wynika z treści „deregulacyjnego” uzasadnienia, jest w Polsce „grupa osób, którym bardzo zależy na dostępie do zawodu urbanisty” (chociaż tak naprawdę nie wiadomo, dlaczego – od lat pracy w tym zawodzie jak na lekarstwo).
Jest jednak z tym dostępem dość poważny problem - jak się okazuje, wymagania stawiane urbanistom przekraczają możliwości „osób, którym bardzo zależy”.
Stąd propozycja „ratunkowa” obniżenia wymagań w stosunku do „osób, którym bardzo zależy” – a wszystko to „celem ułatwienia dostępu do wykonywania zawodu urbanisty” (tak naprawdę też nie wiadomo, po co – od lat pracy w tym zawodzie jak na lekarstwo).
Obok niewątpliwych „plusów dodatnich” tego rozwiązania (ułatwienie dostępu) jest mały „plus ujemny” – nawet jeśli uprzejmie założymy, że „osobami, którym bardzo zależy na dostępie do zawodu urbanisty” powoduje imperatyw tak silny, jak w przypadku Jana Styki, nie ma żadnej gwarancji, że po uzyskaniu upragnionego „dostępu” uda się im cokolwiek a ponadto profesjonalnie „namalować”. Niestety.
—————
Ankieta
Oceń artykuł
bardzo interesujący (11)
interesujący (11)
nie mam zdania (7)
nieinteresujący (10)
Całkowita liczba głosów: 39