134. W krainie akwarelkowców
Przed dwoma laty na forum dyskusyjnym jednego z portali urbanistycznych w dziale Mity urbanistyczne „wrzuciłem” temat-mit: Urbanista nie musi znać przepisów prawa - od tego są prawnicy.
To pogląd wyznawany przez dość liczną grupę „praktykujących” urbanistów, dla których - jak to dosadnie sformułował jeden z dyskutantów - planowanie przestrzenne to malowanie akwarelek i bełkotanie o "spójności struktury funkcjonalno-przestrzennej".
Przez pewien czas wydawało się, że ten rodzaj „akwarelkowego” planowania przestrzennego, charakterystycznego dla minionego ustroju, odejdzie definitywnie - razem z tym ustrojem.
Owszem, akwarelki wodne, z dość dużymi oporami, ale ostatecznie jednak zostały wyparte przez „akwarelki komputerowe” ( nb. ciągle udoskonalane) i…„to by było na tyle”.
Pozostali „urbaniści - akwarelkowcy”.
Pozostali nie tylko jako konkretni ludzie, ale jako ciągle dominująca, niestety, forma zawodowej mentalności, zbudowanej na programowym kwestionowaniu w planowaniu przestrzennym m.in.: prawa własności, partycypacji społecznej i wartości ekonomicznej przestrzeni.
A wszystko to „okraszone” całkowitym niezrozumieniem charakteru i funkcji planu miejscowego jako prawa miejscowego będącego jednocześnie narzędziem realizacji polityki przestrzennej gminy.
Kiedy dzisiaj czytam dyskusje na „urbanistycznych” forach internetowych ze smutkiem stwierdzam, że dyskutanci – nb. reprezentujący nową generację urbanistów i adeptów zawodu - to w zdecydowanej większości również mentalni „akwarelkowcy”.
O tempora, o mores!
—————
Skomentuj
—————
—————
—————
—————
—————
—————
—————
Ankieta
Oceń artykuł
interesujący (11)
nie mam zdania (7)
nieinteresujący (9)
Całkowita liczba głosów: 36