139. Z izby do salonu
Sposób, w jaki skwitowano większość uwag, zgłoszonych w ramach konsultacji społecznych do projektu ustawy deregulacyjnej, nie pozostawia złudzeń, co do ciągu dalszego tego ministerialnego przedsięwzięcia.
Los Izby Urbanistów wydaje się definitywnie przesądzony: nie będzie obowiązkowej przynależności do Izby Urbanistów.
A ponieważ nowej Izbie, w następstwie deregulacji zostanie odjęta funkcja reglamentacyjna – jest niewielka szansa, że w nowej formule kiedykolwiek powstanie.
Jak wynika z dokumentów rządowych, „celem deregulacji nie jest zwiększenie podaży danych usług, lecz ułatwienie dostępu do zawodu” - tym sposobem kolejna kwestia została również definitywnie przesądzona: w ciągu kilku najbliższych lat nie należy oczekiwać „podaży usług” innej (tj. większej) niż obecna.
Podsumujmy: nie będzie Izby, tym samym nie będzie reglamentacji dostępu do „podaży usług”, a ponieważ nie będzie „podaży usług”, więc i tak nie będzie czego reglamentować – jeśli nie będzie czego reglamentować to rzeczywiście po co Izba?
No dobrze, nie będzie Izby, ale przecież życie nie znosi próżni - wcześniej czy później całe urbanistyczne środowisko, powiększone o armię osób, którym w wyniku deregulacji "ułatwi się dostęp do zawodu", przyjmie jakąś formę organizacyjną.
Jaka to może być forma? „Izba” już passé (IU), „Towarzystwo” od dawna zajęte (TUP).
Proponuję „Salon Urbanistów” – w przeciwieństwie do „Izby Urbanistów” brzmi elegancko a jednocześnie szalenie nobilitująco.
Nie odmawiajmy sobie tej odrobiny ekskluzywności – w końcu bezrobotnym też się od życia coś należy.
—————
Ankieta
Oceń artykuł
bardzo interesujący (12)
interesujący (11)
nie mam zdania (15)
nieinteresujący (13)
Całkowita liczba głosów: 51